- zło DOBREM zwyciężaj http://www.zlodobremzwyciezaj.pun.pl/index.php - Religia http://www.zlodobremzwyciezaj.pun.pl/viewforum.php?id=3 - stabilność wiary http://www.zlodobremzwyciezaj.pun.pl/viewtopic.php?id=4 |
Pawel - 2011-05-01 15:44:12 |
Skoro nikt na razie (prócz Michała :)) się nie udziela za bardzo to może ja coś napiszę. Po pierwsze - w ostatnich kilku miesiącach brałem udział w rekolekcjach SKB oraz Seminarium "Nowe życie w Duchu Świętym", oba u Jezuitów w Gdyni. Mimo starań by jak najlepiej je przeżyć i wyjść z owocami w świat, dzieje się zupełnie odwrotnie, zupełny dysonans życiowy, z jednej strony pragnę jakichś niesamowitych uniesień, jakiejś niezwykłej relacji z Jezusem, jakiegoś wzbicia się ponad przeciętność, ponad wszystkie problemy, grzechy, przywiązania, zniewolenia, a z drugiej twarda rzeczywistość, narastające, nakładające się problemy, wstydzenie się wiary, próżność wynikająca z lenistwa, a może z poczucia bezsensowności? Najgorsze jest to, że wiarę opieram na uczuciach, raz staję się jakby ateistą i tak jakby wywalam Boga i świadomość Jego istnienia z życia, a innym razem w poczuciu własnej bezsilności (np. teraz), pragnę jakoś niezwyczajnie przylgnąć do Boga i więcej nie odchodzić. |
Michal - 2011-05-01 20:25:46 |
Hmmm... Niektórzy mi mówią, żebym nie "hymał", ale tu akurat trzeba... :D |
shadowy - 2011-05-01 21:16:41 |
Ha, dobre pytanie z tym demotywowaniem.. To zależy od aktualnego poziomu ego :D (u mnie zmienia się z dnia na dzień, ale i tak zawsze jest ten głaz/kamyk/kamyczek gdzieś na dnie..). Więc uważam, że oczywiście powinno się mówić o działaniu Boga w życiu, a jeśli to wywołuje negatywne emocje, to znak że trzeba pozbyć się zazdrości i nie porównywać się z innymi. |
Klara - 2011-05-03 16:38:50 |
Ja też mam czasami (ostatnio nawet bardziej często niż czasami) chwile zwątpienia, szczególnie jak czytam Stary Testament, gdzie czasami wysiada mi już mózg od rozkminiania o co tak naprawdę chodzi w tym fragmencie. Ale staram się wtedy od razu rozmawiać z Bogiem i tłumaczę sobie, że przecież nie muszę wszystkiego rozumieć a wierząc nic nie tracę, jedynie zyskuję :) |
Michal - 2011-05-03 22:10:12 |
Co do Starego Testamentu, to nie masz się co przejmować - podobno nawet św. Augustyn odkładał niektóre fragmenty "na potem", aby kiedyś, gdy Duch Święty da mu więcej światła, mógł je głębiej zrozumieć bo ich w danej chwili nie ogarniał... :D |
Klara - 2011-05-04 17:20:58 |
OStatnio pamiętam że mnie to dośc mocno irytowało. Przed świętami jakoś tak mnie zaczęły lekko frustrować te wszystkie symbole, tradycje itp. Bo stwierdziłam, że dla większości (może przesadzałam, nie wiem- człowiek w stanie poirytowania często przesadza :D ) Kościół, wiara i Bóg stał się takim symbolem. Modlitwa to kilka litanii, różaniec, powtarzanie ciągle tych samych modlitw, chodzenie do kościoła to stałe teksty, nad któymi się nawet nikt nie zastanawia (ja kiedyś jak chciałam analizować credo zapomniałam tekstu ), i pełno symboli, do których się wszyscy przyzwyczaili i nawet ich nie obchodzi, co oznaczają i czy mają jakiś sens. Ech... |
Michal - 2011-05-04 17:52:43 |
Kiedyś się też zastanawiałem nad tym, że stoimy w kościele, powtarzamy ciągle te same słowa itd, ale pewnego razu podkusiło mnie, żeby przeczytać taką małą ulotko-książeczkę którą od zawsze nosiłem w kurtce i tam była opisana cała liturgia w odniesieniu do męki Pańskiej... Nie wiedziałem wcześniej, że ma to aż taki wymiar. Może później przepiszę i wam w ten sposób dam... :) |
Asia - 2011-05-04 20:37:07 |
Ja się z kolei zastanawiałam ilu ludzi czuje obecność Boga podczas modlitwy czy nawet w życiu codziennym. Może to w tym tkwi problem? Ludzie nie czując go, zaczynają myśleć o Nim jak o symbolu. Dlatego też nie próbują rozmawiać tylko ''odklepują'' modlitwy. Boją się, że nie otrzymają odpowiedzi. Albo kwestia spowiedzi... przed świętami zawsze widzę tłumy ludzi chcących oczyścić się z grzechów. Czasami się obawiam, że część z nich po prostu to robi, bo tak trzeba, wypada. A gdzie żal za grzechy, postanowienie poprawy? |
Klara - 2011-05-06 15:51:10 |
Ja dziś czułam cały dzień obecność Boga i jest mi od rana tak wspaaniaaale :) Postanowiłam sobie wczoraj, że w każdym człowieku będę dostrzegała Jezusa. Było ciężko, szczególnie jak jechałam koło śmiesznej, plastikowej dziewczyny, ale za to ten odwzajemniony uśmiech (po wielu mozolnych próbach) spotkanego człowieka na ulicy wynagrodził mi moje starania. Czuję się taka uduchowiona, że aż idę na pierwszy piątek miesiąca dopełnić ten piękny dzień. Adieu! |