zło DOBREM zwyciężaj


#1 2011-05-01 15:44:12

 Pawel

Użytkownik

status gidgnulur@jakilinux.org
191973
Zarejestrowany: 2011-04-28
Posty: 1
Punktów :   

stabilność wiary

Skoro nikt na razie (prócz Michała ) się nie udziela za bardzo to może ja coś napiszę. Po pierwsze - w ostatnich kilku miesiącach brałem udział w rekolekcjach SKB oraz Seminarium "Nowe życie w Duchu Świętym", oba u Jezuitów w Gdyni. Mimo starań by jak najlepiej je przeżyć i wyjść z owocami w świat, dzieje się zupełnie odwrotnie, zupełny dysonans życiowy, z jednej strony pragnę jakichś niesamowitych uniesień, jakiejś niezwykłej relacji z Jezusem, jakiegoś wzbicia się ponad przeciętność, ponad wszystkie problemy, grzechy, przywiązania, zniewolenia, a z drugiej twarda rzeczywistość, narastające, nakładające się problemy, wstydzenie się wiary, próżność wynikająca z lenistwa, a może z poczucia bezsensowności? Najgorsze jest to, że wiarę opieram na uczuciach, raz staję się jakby ateistą i tak jakby wywalam Boga i świadomość Jego istnienia z życia, a innym razem w poczuciu własnej bezsilności (np. teraz), pragnę jakoś niezwyczajnie przylgnąć do Boga i więcej nie odchodzić.
Jak u was to wygląda?

Ostatnio edytowany przez Paweł (2011-05-01 17:08:58)

Offline

 

#2 2011-05-01 20:25:46

 Michal

Administrator

2649313
Zarejestrowany: 2011-04-28
Posty: 39
Punktów :   

Re: stabilność wiary

Hmmm... Niektórzy mi mówią, żebym nie "hymał", ale tu akurat trzeba...
Uważam, że warto jest mieć w życiu taki punkt odniesienia - takie przynajmniej jedno zdarzenie w życiu, gdy nie miałeś wątpliwości o istnieniu Boga i do niego się zawsze odnosić, gdy tylko ogarniają Cię wątpliwości...
Postaraj sobie taką sytuacje przypomnieć, myślę, że Ci to pomoże.
Z kolei ja się ostatnio zastanawiam, czy o łaskach uzyskanych od Boga powinno się mówić, czy raczej w pokorze trzymać raczej dla siebie... Bo tak jak z jednej strony mogą być one dobre i motywować jednych, tak z drugiej mogą nas wywyższać w oczach drugich i jednocześnie ich tym demotywować... Ot tak mnie to ciekawi...


"Panie, uczyń mnie narzędziem Twego pokoju..."

Offline

 

#3 2011-05-01 21:16:41

 shadowy

Użytkownik

5165566
Skąd: Morąg
Zarejestrowany: 2011-05-01
Posty: 2
Punktów :   

Re: stabilność wiary

Ha, dobre pytanie z tym demotywowaniem.. To zależy od aktualnego poziomu ego (u mnie zmienia się z dnia na dzień, ale i tak zawsze jest ten głaz/kamyk/kamyczek gdzieś na dnie..). Więc uważam, że oczywiście powinno się mówić o działaniu Boga w życiu, a jeśli to wywołuje negatywne emocje, to znak że trzeba pozbyć się zazdrości i nie porównywać się z innymi.

A jeśli chodzi o tą stabilność wiary.. U mnie jest tak jak u Ciebie, Paweł. Miewam momenty, że wogóle jakby nie odczuwam potrzeby przebywania z Bogiem. Szczególnie kiedy myślę o wiarygodności Biblii i innych wyznań, nawet chrześcijańskich (siłą rzeczy, albo jedno jest prawdziwe albo żadne..).A potem nagle przychodzi chwila upokorzenia, kiedy zdaję sobie sprawę że to, co mnie oddziela od Boga to grzech. I kiedy zaczynam modlić się o łaskę przebaczenia i pojednanie z Nim, wszystko układa się zupełnie inaczej


Never just follow the crowd.

Offline

 

#4 2011-05-03 16:38:50

 Klara

Użytkownik

5480453
Skąd: Morąg
Zarejestrowany: 2011-04-30
Posty: 44
Punktów :   

Re: stabilność wiary

Ja też mam czasami (ostatnio nawet bardziej często niż czasami) chwile zwątpienia, szczególnie jak czytam Stary Testament, gdzie czasami wysiada mi już mózg od rozkminiania o co tak naprawdę chodzi w tym fragmencie. Ale staram się wtedy od razu rozmawiać z Bogiem i tłumaczę sobie, że przecież nie muszę wszystkiego rozumieć a wierząc nic nie tracę, jedynie zyskuję


"OWOCEM CISZY JEST MODLITWA, OWOCEM MODLITWY JEST WIARA
OWOCEM WIARY JEST MIŁOŚĆ,OWOCEM MIŁOŚCI JEST SŁUŻBA
OWOCEM SŁUŻBY JEST POKÓJ"  bł. Matka Teresa z Kalkuty

Offline

 

#5 2011-05-03 22:10:12

 Michal

Administrator

2649313
Zarejestrowany: 2011-04-28
Posty: 39
Punktów :   

Re: stabilność wiary

Co do Starego Testamentu, to nie masz się co przejmować - podobno nawet św. Augustyn odkładał niektóre fragmenty "na potem", aby kiedyś, gdy Duch Święty da mu więcej światła, mógł je głębiej zrozumieć bo ich w danej chwili nie ogarniał...

Mam pretekst, by podzielić się nieco doświadczeniami ostatnich dni... :]
Biblia jest owszem bardzo ważna i niejako ma nas prowadzić poprzez swoje Słowo, ale uważam, że osobista relacja z Bogiem jest o wiele ważniejsza.
Przypuśćmy, że trafiłem na bezludną wyspę i nie mam ze sobą Biblii - czy do końca życia nie usłyszę co Bóg ma mi do powiedzenia? Absolutnie nie!
Są pewne wyznania, dla których Biblia jest absolutnie najważniejsza. Jest tak ważna, że odrzucają oni wspólnotę ze świętymi*, Najświętszy Sakrament, wszelki przekaz ustny i wszelką tradycję...
A wszystko to tylko dlatego, że TUTAJ nie jest napisane (ale czy Kościół nie miał postępować dalej kierowany Duchem Świętym? Ha i tu się łapię na tym, że zaraz chcę szybko cytować odpowiedni fragment ), a najgorsze jest to, że często traktują treść Pisma zbyt dosłownie i nie interpretują go przez pryzmat całości, ale odchodząc od wszelkich tradycji i dogmatów (które zazwyczaj są tylko potwierdzeniem tego co było oczywiste od zawsze), sami tworzą sobie w głowie pewne dogmaty i poprzez nie, interpretują Pismo św. (przy czym każdy może mieć swój punkt widzenia i dany fragment rozumieć inaczej, ze względu na to co sam uznaje za oczywiste).
Sam to zauważyłem w pewnym momencie, gdy trochę za często sięgałem do Pisma św. próbując je samemu interpretować - zauważyłem wówczas, że tak naprawdę nie jestem obiektywny (pewnie nigdy nie będę) i analizuję treść względem tego, co usłyszałem tu lub tam, a głównie tego co sam przyjąłem, czyli tego co albo wg siebie zrozumiałem i przyswoiłem, albo sam uznałem za logiczne, oczywiście nie wykluczam mocy Ducha Świętego działającej przez Słowo Boże, ale sami dobrze wiemy, że czytając Je kierujemy się często rozumem, a on potrafi namieszać...
Patrząc na to jak nie zmienne są nauki świętych od początku chrześcijaństwa, stwierdzam, że interpretacja Pisma św. przez wieki była zawsze taka sama i wątpię, aby od początku była błędna - to byłoby bezsensu... Mówię tu o reformacji i doszukiwaniu się błędów w interpretacji Pisma św. przez Kościół Katolicki.

*święci - słowo to niejednokrotnie pada w Piśmie św. i nie wiem czemu by nie wierzyć w obcowanie świętych i ich wstawiennictwo u Boga, w końcu Bóg nas powołał do wspólnoty, a czemu miałby ograniczać tylko do tej ziemskiej. Poza tym tak jak w Starym Testamencie punktem odniesienia do tego jak należy żyć i co czynić byli prorocy, tak dzisiaj mamy m. in. właśnie świętych.
Aby dobić sytuację, wszyscy pamiętamy fragment w którym Pan Jezus na górze Tabor rozmawia z Mojżeszem i Eliaszem, a przecież oni już od dawna w ziemski sposób nie żyli(!). Tak na logikę, skoro Jezus mógł rozmawiać bezpośrednio z Bogiem i sam zresztą Nim był, to czemu to robił? Przede wszystkim ten fragment mi osobiście daje świadectwo, że jest coś takiego jak obcowanie wśród nas tych, którzy podobali się Bogu, o! Ale to jest po części, a raczej głównie moja interpretacja i nie należy jej całkowicie wierzyć!
Tu idealnie pasuje powiedzenie ojca Pio, że mądrość polega na tym właśnie, by nie ufać samemu sobie... ;]


"Panie, uczyń mnie narzędziem Twego pokoju..."

Offline

 

#6 2011-05-04 17:20:58

 Klara

Użytkownik

5480453
Skąd: Morąg
Zarejestrowany: 2011-04-30
Posty: 44
Punktów :   

Re: stabilność wiary

Michal napisał:

a najgorsze jest to, że często traktują treść Pisma zbyt dosłownie i nie interpretują go przez pryzmat całości, ale odchodząc od wszelkich tradycji i dogmatów (które zazwyczaj są tylko potwierdzeniem tego co było oczywiste od zawsze), sami tworzą sobie w głowie pewne dogmaty i poprzez nie, interpretują Pismo św.

OStatnio pamiętam że mnie to dośc mocno irytowało. Przed świętami jakoś tak mnie zaczęły lekko frustrować te wszystkie symbole, tradycje itp. Bo stwierdziłam, że dla większości (może przesadzałam, nie wiem- człowiek w stanie poirytowania często przesadza ) Kościół, wiara i Bóg stał się takim symbolem. Modlitwa to kilka litanii, różaniec, powtarzanie ciągle tych samych modlitw, chodzenie do kościoła to stałe teksty, nad któymi się nawet nikt nie zastanawia (ja kiedyś jak chciałam analizować credo zapomniałam tekstu ), i pełno symboli, do których się wszyscy przyzwyczaili i nawet ich nie obchodzi, co oznaczają i czy mają jakiś sens. Ech...


"OWOCEM CISZY JEST MODLITWA, OWOCEM MODLITWY JEST WIARA
OWOCEM WIARY JEST MIŁOŚĆ,OWOCEM MIŁOŚCI JEST SŁUŻBA
OWOCEM SŁUŻBY JEST POKÓJ"  bł. Matka Teresa z Kalkuty

Offline

 

#7 2011-05-04 17:52:43

 Michal

Administrator

2649313
Zarejestrowany: 2011-04-28
Posty: 39
Punktów :   

Re: stabilność wiary

Kiedyś się też zastanawiałem nad tym, że stoimy w kościele, powtarzamy ciągle te same słowa itd, ale pewnego razu podkusiło mnie, żeby przeczytać taką małą ulotko-książeczkę którą od zawsze nosiłem w kurtce i tam była opisana cała liturgia w odniesieniu do męki Pańskiej... Nie wiedziałem wcześniej, że ma to aż taki wymiar. Może później przepiszę i wam w ten sposób dam...


"Panie, uczyń mnie narzędziem Twego pokoju..."

Offline

 

#8 2011-05-04 20:37:07

 Asia

Użytkownik

750446
Zarejestrowany: 2011-05-01
Posty: 8
Punktów :   

Re: stabilność wiary

Ja się z kolei zastanawiałam ilu ludzi czuje obecność Boga podczas modlitwy czy nawet w życiu codziennym. Może to w tym tkwi problem? Ludzie nie czując go, zaczynają myśleć o Nim jak o symbolu. Dlatego też nie próbują rozmawiać tylko ''odklepują'' modlitwy. Boją się, że nie otrzymają odpowiedzi. Albo kwestia spowiedzi... przed świętami zawsze widzę tłumy ludzi chcących oczyścić się z grzechów. Czasami się obawiam, że część z nich po prostu to robi, bo tak trzeba, wypada. A gdzie żal za grzechy, postanowienie poprawy?

Offline

 

#9 2011-05-06 15:51:10

 Klara

Użytkownik

5480453
Skąd: Morąg
Zarejestrowany: 2011-04-30
Posty: 44
Punktów :   

Re: stabilność wiary

Ja dziś czułam cały dzień obecność Boga i jest mi od rana tak wspaaniaaale Postanowiłam sobie wczoraj, że w każdym człowieku będę dostrzegała Jezusa. Było ciężko, szczególnie jak jechałam koło śmiesznej, plastikowej dziewczyny, ale za to ten odwzajemniony uśmiech (po wielu mozolnych próbach) spotkanego człowieka na ulicy wynagrodził mi moje starania. Czuję się taka uduchowiona, że aż idę na pierwszy piątek miesiąca dopełnić ten piękny dzień. Adieu!


"OWOCEM CISZY JEST MODLITWA, OWOCEM MODLITWY JEST WIARA
OWOCEM WIARY JEST MIŁOŚĆ,OWOCEM MIŁOŚCI JEST SŁUŻBA
OWOCEM SŁUŻBY JEST POKÓJ"  bł. Matka Teresa z Kalkuty

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.dumhog.pun.pl www.pmp.pun.pl www.sloneczny-stok.pun.pl www.narutowojna.pun.pl www.pokemonthegame.pun.pl