zło DOBREM zwyciężaj


#1 2011-05-15 14:28:02

 Michal

Administrator

2649313
Zarejestrowany: 2011-04-28
Posty: 39
Punktów :   

Pół-chrześcijaństwo

Dzisiejszego dnia nasz ks. proboszcz miał bardzo ładne kazanie i choć nie jest zbyt porywającym mówcą, jest bardzo mądry. Mówił m. in. o tym jak pięknie żyli chrześcijanie pierwszych wieków, o tym jak bardzo ich życie się wyróżniało, za co byli często prześladowani; o tym jak bardzo ważną była wiara w ich życiu itd.
Mówił też dużo o tym, jak teraz to wygląda, a podstawowym wnioskiem jaki się nasuwa jest to, że chrześcijaństwo się przez wieki nie zmieniło, że świat nie zmienił swojego stosunku do chrześcijaństwa, że przecież Ewangelia jest wciąż ta sama, tylko że…
…tylko, że wkradło się w nasze życie coś takiego jak pół-chrześcijaństwo i właśnie tego nie było we wczesnym Kościele. Rozpanoszyła się w naszych czasach moda na to, by oddzielać wiarę od życia osobistego i na dobrą sprawę być wierzącym tylko w kościele, a poza nim wracać do życia „nowoczesnego”.
Przyzwyczailiśmy się zadowalać tym, że komuś w ogóle chce się jeszcze chodzić do kościoła, ale jak wiemy, samo chodzenie nie jest nawet tym minimum, by móc nazywać się chrześcijaninem.
Wydaje się być strasznym w jakim tempie kościoły pustoszeją, ale skoro uczestnictwo we Mszy św. sprowadza się do obowiązku i tradycji, to jak można się dziwić, że ludziom się zwyczajnie nie chce. Obawiam się, że wiele osób nawet nie wie, że można żyć wg Ewangelii, nie wie że są ludzie, którzy rzeczywiście tak żyją.
Widzicie, trudno jest w naszym Kościele być prawdziwym chrześcijaninem, takim który miłuje nieprzyjaciół, oddaje całego siebie Bogu i stawia Go najwyżej. Pod koniec Mszy św. uświadomiłem sobie czemu tak jest i choć nie będę tu pewnie szczególnie odkrywczy, chciałbym zwrócić Waszą uwagę na to, że brakuje ludzi, którzy w praktyce pokazywaliby jak należy żyć i dawali innym przykład. Naszemu Kościołowi brakuje często praktycznej strony chrześcijaństwa (ale mówię to patrząc na własną parafię, nie wiem jak jest dalej). Bo co z tego, że ksiądz na kazaniu powie co należy robić, aby podobać się Bogu, skoro i tak każdy będzie się oglądał po sąsiadach w ławce i liczył, że może ktoś na ochotnika pierwszy spróbuje tak żyć.
Brakuje żywych świadków Jezusa i choć możemy powiedzieć, że przecież kapłani mają dawać przykład, to choćby nawet dawali najlepszy i tak większość będzie uważać, że sama nie musi, bo nie jest przecież księdzem, bo ksiądz to co innego (jakby ks. miał jakoś łatwiej).
Potrzeba ludzi, którzy pokażą swoim życiem, że da się żyć Ewangelią i co więcej, że jest to droga o wiele lepsza niż każda inna, jaką można wybrać.

Często mówi się, że nie potrzeba Kościołowi nauczycieli, ale właśnie świadków.
I choćby z tego powodu często zniechęcałem się do tego, by zostać księdzem. Zawsze wydawało mi się, że nawet gdybym starał się dawać najlepszy przykład, ludzie patrzyliby na mnie inaczej, w inny sposób, a przez to nie mogliby tak jakby przyjąć do wiadomości, że przecież też mogą tak żyć, i że ich też dotyczy zbawienie…
I to jest chyba właśnie ten problem, że ludzie w kościele patrzą po sobie i widzą, że żyją tak jak wszyscy, uznając że tak ma być. A do wzrastania w wierze (jak to ktoś fajny powiedział) potrzeba społeczności. Teoretycznie powinno być tak, że z każdym kogo widzisz na niedzielnej Mszy św. możesz bez trudu móc potem porozmawiać o Bogu, a wiemy jak to wygląda w praktyce.
Na zakończenie dodam tylko, że wg mnie nie sztuką jest zostawić ten Kościół i szukać szczęścia gdzieś dalej , ale raczej postarać się mu pomóc i zmieniać go na lepsze.
Eh, uświadamiam to sobie już w życiu któryś raz i za każdym razem mam nadzieję, że to już ten ostatni… Że od tej pory przejdę do praktyki…

To teraz Wy coś powiedzcie…


"Panie, uczyń mnie narzędziem Twego pokoju..."

Offline

 

#2 2011-05-16 19:38:28

 Klara

Użytkownik

5480453
Skąd: Morąg
Zarejestrowany: 2011-04-30
Posty: 44
Punktów :   

Re: Pół-chrześcijaństwo

Przyznam, że też mnie ten problem dręczy od jakiegoś czasu. Pamiętam jak podczas rekolekcji..adwentowych chyba.. ks. rekolekcjonista powiedział, że bardzo często jesteśmy chrześcijanami na 50%. I faktycznie tak jest. Oczywiście nie we wszystkich przypadkach, ale myślę, że coraz mniej jest ludzi, którzy oprócz tego, że chodzą co niedzielę do kościoła i modlą się nie okazują swoimi czynami przynależności do Boga.  Wiem, bo sama tak postępuję. "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego" "przebaczaj 77 razy", "krzywdy cierpliwie znosić" "miłuj swoich nieprzyjaciół"- w dzisiejszych czasach to wydaje się niemożliwe. Niemożliwe dla zwykłego, szarego człowieka. Od razu włącza mi się w głowie czerwona lapka: "Jak to, szarego? Przecież każdy może być niezwykły, każdy może być święty!". No tak, ale to wcale nie jest takie proste, będąc świadkiem wszechobecnej nienawiści i braku zrozumienia dla wiary i Kościoła. Ja osobiście czuję się bezradna. Wchodzę na portale społecznościowe, przechodzę się po szkole, spotykam ze znajomymi.. i coraz mniej jest osób, które powiedzą coś dobrego, miłego albo chociaż obiektywnego na temat religii. Ależ skąd- wszyscy księża to złodzieje, pedofile...

Tak a propos kapłaństwa.. Moim zdaniem dzisiejszy ksiądz powinien być przede wszystkim otwarty na dyskusję i odważny. Odważny niczym pierwotny chrześcijanin. Bo czasem trzeba dużej odwagi by odeprzeć atak i dużego samozaparcia by podjąć trudną decyzję. Nie chcę, żeby wyszło, że kapłani powinni zrezygnować z tradycji Kościoła, ale nie powinni się zamykać na trudne tematy. Mam szczęście mieć dobrego znajomego, który aktualnie uczy się w seminarium, więc czasami mam styczność z potencjalnymi przyszłymi kapłanami i powiem Wam, że moim zdaniem nie jest źle Mogłoby się wydawać, że ze świecą szukać osoby, która zamierza poświęcić swoje życie Bogu... a jedna. I niektórzy z nich są naprawdę do tego powołani (do dziś pamiętam jak siedziałam niczym  zaklęta, gdy odwiedził nas kleryk Sylwester i opowiadał o swojej historii podczas kazania.. Aż się łza w oku kręci, na samo wspomnienie..)

Ale, ale wracając do pół-chrześcijaństwa. Najsmutniejsze jest chyba to, że my często deklarujemy się (mówiąc "my" cały czas mam na myśli też siebie, bo zdaję sobie sprawę że postępuję identycznie), że jesteśmy katolikami, ale nie odnosi się to jakoś specjalnie w naszym życiu. Nie protestujemy, gdy ktoś powie coś obraźliwego o naszej wierze, zapewnienia o miłości do nieprzyjaciół spełzają z niczym gdy tylko ktoś nas zmiesza z błotem, powie coś przykrego, narazi się na nasz gniew. Przebaczanie tego 34 razu wydaje się już przesadą- przecież my też powinniśmy mieć coś takiego jak zdrowy rozsądek i uczyć się na błędach. I tak można wymieniać w nieskończoność

I tak na koniec- zgadzam się z Tobą, absolutnie nie należy zostawiać tego wszystkiego, bo "Kościół jest staromodny, boi się zmian a dogmaty są już niepraktyczne" tylko ciągle w tym trwać, próbować odnajdywać sens ( ja np. ostatnio odkryłam sens zakazu mieszkania razem przed ślubem, co było naprawdę trudne i mozolne ) w rzeczach na pierwszy rzut oka niemożliwych do pojęcia i... wierzyć, że będzie lepiej i wciąż udoskonalać samego siebie I tego nam wszystkim dziś życzę


"OWOCEM CISZY JEST MODLITWA, OWOCEM MODLITWY JEST WIARA
OWOCEM WIARY JEST MIŁOŚĆ,OWOCEM MIŁOŚCI JEST SŁUŻBA
OWOCEM SŁUŻBY JEST POKÓJ"  bł. Matka Teresa z Kalkuty

Offline

 

#3 2011-05-16 20:38:24

 Asia

Użytkownik

750446
Zarejestrowany: 2011-05-01
Posty: 8
Punktów :   

Re: Pół-chrześcijaństwo

Mnie ten problem doskwiera chyba od momentu, gdy świadomie zaczęłam uczestniczyć w życiu chrześcijańskim. Wiadomo, do jakiegoś wieku nasza wiara jest taka prosta. Czasami chciałabym wrócić do czasów kiedy byłam dzieckiem . Rozmawiałam z Bogiem, nie pójście do Kościoła było dla mnie czymś przynajmniej nie normalnym, wiedziałam, że nie mogę kłócić się z bratem czy powinnam być miła i pomocna dla innych... z wiekiem powstało wiele pytań, a jeśli wydaje mi się, że znalazłam odpowiedź na któreś, to pojawiają się kolejne. Albo nagle mój tok myślenia wydaje się błędny.. to takie zamknięte koło.

Często trudno pogodzić życie religijne z tym codziennym. Bo jeśli ktoś nam wyrządza krzywdę, to teoretycznie powinniśmy to cierpliwie znosić. Ale nie wyobrażam sobie, że ktoś tak długo wytrzyma. A jeśli nawet wybaczamy tej osobie, to ile razy można. Szczególnie jeśli ta nie prosi o przebaczenie, a dalej postępuje źle.

Media wykreowały pewien wizerunek Kościoła i trudno teraz go zmienić. Trzeba przyznać, że wielu ludziom nie chce się spojrzeć na to wszystko z drugiej strony, po prostu jest tak im wygodniej. Szanuję ludzi, którzy świadomie i w sposób kulturalny wyrażają swoje opinie na temat wiary, ale są przecież i tacy, którym nie chce się chodzić do kościoła i modlić, ''bo tak'', ''bo po prostu''.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.klanman.pun.pl www.uefa.pun.pl www.parafia-izabelin.pun.pl www.pmp.pun.pl www.widma.pun.pl